Dzisiejszy wpis będzie się troszkę różnił od poprzednich. Dlaczego ?
Bo chcę się z Wami podzielic moja opinią na temat filmu, który niedawno obejrzałam..
czemu akurat ten ?
Sama nie wiem. Miałam po prostu ochotę na film. Uruchomiłam google, fejsa i szukałam. No i na trafiłam na ten. Decyzja podjęta. Włączam.
"Film Niebo istnieje... naprawdę to prawdziwa historia Coltona Burpo, chłopca, który podczas operacji znalazł się na granicy życia i śmierci. Rodzice nie spodziewali się, że w ciągu następnych kilku miesięcy usłyszą piękną i wyjątkową opowieść o podróży chłopca do nieba i z powrotem. Czteroletni Colton oznajmił rodzicom, że opuścił swoje ciało podczas zabiegu, opisując, co jego rodzice robili, gdy on leżał na stole operacyjnym. Mówił o wizycie w niebie i przekazywał historie ludzi, z którymi spotkał się w zaświatach, a których nigdy wcześniej nie widział. Wspominał nawet o zdarzeniach mających miejsce jeszcze przed jego narodzinami."
Zaskoczył mnie, ale pozytywnie. W tego typu ekranizacjach szukam często jakiegoś głębszego przekazu, momentu do przemyśleń i właśnie tak było i w tym przypadku.
Jak trudno nam czasem po prostu komuś uwierzyć i zaufać.
Tak często skreślamy kogoś, tylko dlatego, że przytrafiło mu się coś nierealnego, coś czego nie potrafimy pojąc zrozumieć.. A może po prostu warto mimo, że to takie trudne ?
Zbyt często się przyzwyczajamy i potem nie potrafimy się odzwyczaić. Właśnie wtedy zaczynają się kłótnie, problemy.. Próby dojścia do porozumienia są nikłe, albo jest fajnie tylko na moment, na chwilę, dopóki jest ta rutyna, tak jak było zawsze.
czasem potrzeba tak niewiele by komuś pomóc.
Sprawic, że na kogoś twarzy pojawi się uśmiech.
Jeśli chcesz obejrzyj i sam wyciągnij wnioski.
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz